Lubisz opowieści, które pokazują wielką historię przez pryzmat losów jednej rodziny? A może interesujesz się losami dawnych Prus Wschodnich i pytasz, jak wyglądała codzienność ludzi, którzy tam mieszkali przed 1945 rokiem? Jeśli tak, to nowa książka Jochena Buchsteinera, zatytułowana „Wir Ostpreußen. Eine Familiengeschichte”, może Cię naprawdę poruszyć i otworzyć oczy na pewien często pomijany fragment historii Niemiec – a pośrednio także Polski.
Kim jest Jochen Buchsteiner i dlaczego sięga do rodzinnej przeszłości?
Jochen Buchsteiner to nazwisko dobrze znane niemieckim czytelnikom gazet. Od ponad dwóch dekad pisze jako korespondent polityczny dla prestiżowego dziennika Frankfurter Allgemeine Zeitung. Pracował w Azji, opisywał wydarzenia z Londynu, a dziś jest politycznym analitykiem z siedzibą w Berlinie.
Jednak Buchsteiner postanowił oderwać się od codziennego rytmu polityki i zwrócić w stronę swoich rodzinnych korzeni. Skłonił go do tego pamiętnik jego babci, która w dramatycznych okolicznościach uciekała pod koniec II wojny światowej z Prus Wschodnich. Ten dokument okazał się tak przejmujący i bogaty, że stał się podstawą książki.
Buchsteiner, chociaż nie jest zawodowym historykiem, stworzył coś więcej niż wspomnienia rodzinne. Podobnie jak Marion Gräfin Dönhoff, legendarna dziennikarka i autorka książek o Prusach Wschodnich, sięgnął po prywatną narrację, by opowiedzieć o czymś dużo większym – o tożsamości, pamięci i utracie.
Czym były Prusy Wschodnie i dlaczego ich los wciąż porusza?
Dla wielu Polaków Prusy Wschodnie to po prostu historyczny termin, który pojawia się w podręcznikach. Ale mało kto zastanawia się, co oznaczało życie w tym regionie przed 1945 rokiem. Ten obszar, rozciągający się między Dolną Wisłą a Niemnem, był przez stulecia miejscem spotkania różnych kultur: niemieckiej, polskiej, litewskiej i żydowskiej.
W 1945 roku Prusy Wschodnie zniknęły z mapy. Ponad 2 miliony ludzi musiało opuścić swoje domy, a nowy porządek geopolityczny wymazał dotychczasowy krajobraz społeczny i kulturowy. To nie była tylko zmiana granic – to była zmiana tożsamości. Zmiana, która boli do dziś.
Buchsteiner nie ucieka przed trudnymi pytaniami. Pokazuje, że każda ucieczka oznaczała też czyjeś przybycie. Utrata jednych była początkiem czegoś nowego dla innych. Warto pamiętać o tej podwójnej perspektywie, szczególnie w kontekście powojennych migracji na tzw. Ziemiach Odzyskanych.
Jak wyglądała codzienność w Prusach Wschodnich? Książka daje unikalny wgląd
W czym siła tej książki? Buchsteiner nie pisze nam suchej analizy historycznej. On prowadzi narrację jakby opowiadał historię wnukowi przy herbacie. Opiera się na wspomnieniach swojej babci, które są wyjątkowo szczegółowe i osobiste. Dzięki nim możemy poczuć świat, który bezpowrotnie zniknął.
Na przykład:
- Zapach lasów Rominty, czyli zapach dzieciństwa
- Opis życia w majątku ziemskim
- Relacje z polskimi robotnikami sezonowymi, którzy stanowili ważny element lokalnej społeczności
- Użycie dawnych dialektów mieszających niemiecki, litewski i polski
Buchsteiner przywołuje rzeczy, które zwykle umykają w oficjalnych opisach dziejów – emocje, zapachy, przelotne spotkania. Prus Wschodnich już nie ma, ale dzięki takim opowieściom możemy je sobie wyobrazić.
Relacja z premiery – Heidelberg przywitał autora
Jeśli znalazłeś się 6 maja 2025 w Heidelbergu, miałeś niesamowitą okazję, by spotkać autora i porozmawiać z nim osobiście. O godzinie 19:00 w Deutsch-Amerikanisches Institut przy Sofienstraße 12 odbyła się premiera książki. Spotkanie poprowadziła dziennikarka kultury Tilman Spreckelsen, a rozmowa dotyczyła zarówno książki, jak i trudnych emocji związanych z pamięcią i wysiedleniem.
Organizatorzy zapowiadali, że to nie będzie suchy wykład – i rzeczywiście była to wspólna podróż przez czas i pamięć. Nawet jeśli nie mogłeś być na miejscu, warto śledzić relacje – a przede wszystkim sięgnąć po książkę, która właśnie się ukazała.
Dlaczego ta historia ma znaczenie dziś?
W świecie, w którym temat migracji i uchodźstwa znów jest na pierwszych stronach gazet, przypomnienie historii sprzed 80 lat wydaje się nadzwyczaj aktualne. Bo przecież historia ucieczki babci Buchsteinera to tylko jeden z milionów podobnych losów. Różne epoki, różne konflikty – ale emocje i dramaty bardzo podobne.
Dziś, kiedy identyfikujemy się z naszymi „małymi ojczyznami”, coraz chętniej szukamy własnych korzeni. Może masz w rodzinie kogoś, kto też pochodził z Kresów? Albo kogoś, kto musiał opuścić dom z powodu wojny? Takie historie są mostem między przeszłością a teraźniejszością.
Co możemy wynieść z tej książki?
„Wir Ostpreußen” to nie tylko kronika ucieczki. To pełne czułości zaproszenie do zadumy nad tym, co znaczy przynależeć, pamiętać i dbać o wspólne dziedzictwo. To książka, która uczy, że historia nie jest zamknięta – ona żyje w nas, w rodzinnych opowieściach i wspomnieniach, o ile tylko pozwolimy jej mówić.
A Ty? Znasz historię swojej rodziny?
Na koniec mam pytanie do Ciebie: czy znasz historie swoich bliskich, związane z wojną, migracją czy życiem na dawnych terenach kresowych? Może w szufladzie leży list lub pamiętnik, który warto przeczytać na nowo? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzach — porozmawiajmy o tym, jak przeszłość kształtuje naszą teraźniejszość.
Jochen Buchsteiner zrobił pierwszy krok. Teraz czas na nas.
0 Komentarze