Jest słoneczny, kwietniowy dzień 1525 roku. Rynek Główny w Krakowie tętni życiem, ale to nie jest zwykły targowy zgiełk. Wszyscy patrzą na jedną postać. Potężny Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego, Albrecht Hohenzollern, klęka przed polskim królem, Zygmuntem Starym.
Jeśli chodziliście do polskiej szkoły, na pewno kojarzycie ten moment z monumentalnego obrazu Jana Matejki. To symbol polskiego triumfu, prawda? Ostateczne zwycięstwo nad odwiecznym wrogiem?
Cóż, historia rzadko jest tak czarno-biała. A co, jeśli powiem to, co wyglądało na upokorzenie, było w rzeczywistości jednym z najsprytniejszych ruchów politycznych w dziejach Europy?
W związku z 500 rocznicą tego wydarzenia, warto spojrzeć na Hołd Pruski z zupełnie nowej perspektywy. Czy był to akt ostatecznej kapitulacji, czy może... początek zupełnie nowej epoki?
Kiedy mnich zamienia habit na koronę
Zanim ocenimy, kto wygrał, a kto przegrał, musimy zrozumieć kontekst. Na początku XVI wieku Zakon Krzyżacki był w gigantycznych tarapatach. Przegrane wojny z Polską, pusty skarbiec i rosnące niezadowolenie poddanych - to była ich codzienność. Do tego doszła Reformacja. Nowe prądy religijne sprawiały, że bycie zakonnikiem-rycerzem stawało się, delikatnie mówiąc, niemodne.
Albrecht Hohenzollern stanął przed wyborem: trwać w przegranej sprawie albo... zmienić zasady gry.
I tu dochodzimy do sedna. 10 kwietnia 1525 roku Albrecht zrobił coś niesłychanego. Zdjął zakonny płaszcz z czarnym krzyżem i stał się świeckim księciem. Zamiast papieża, jego zwierzchnikiem stał się polski król. Zamiast państwa zakonnego, powstały Prusy Książęce.
Szachy 4D, czyli jak przegrać bitwę, by wygrać wojnę
Dla wielu ówczesnych obserwatorów (i późniejszych polskich historyków) klęczący Albrecht to symbol porażki. Ale spójrzmy na to z jego perspektywy. Co zyskał, "poddając się"?
Ocalił głowę i władzę: zamiast zostać zmiecionym przez polską armię, zachował panowanie nad Prusami jako dziedziczny władca.
Zyskał spokój: koniec wojen z Polską oznaczał szansę na rozwój.
Stworzył coś nowego: prusy stały się pierwszym luterańskim państwem na świecie.
To właśnie ten moment historycy coraz częściej nazywają "aktem politycznej dalekowzroczności". To nie był koniec. To był start.
Skok Cywilizacyjny
Dzięki temu porozumieniu Albrecht mógł zająć się budowaniem nowoczesnego państwa. I szło mu to całkiem nieźle!
Modernizacja administracji i sądownictwa: Prusy zaczęły działać jak sprawna maszyna.
Rozkwit kultury: Na dwór w Królewcu zaczęli ściągać artyści i uczeni.
Nauka: W 1544 roku powstał słynny Uniwersytet w Królewcu (Albertina). To tam później wykładał Immanuel Kant czy E.T.A. Hoffmann.
Z perspektywy czasu widzimy, że Hołd Pruski położył fundamenty pod przyszłą potęgę rodu Hohenzollernów. Z małego księstwa lennego wyrosło później Królestwo Prus, które w XIX wieku zjednoczyło Niemcy. Czy Zygmunt Stary mógł to przewidzieć? Raczej nie. Czy Albrecht to planował? Być może marzył, ale z pewnością przede wszystkim chciał przetrwać.
Dwie Strony Medalu: Jak Pamiętamy rok 1525?
Fascynujące jest to, jak różnie pamiętamy to samo wydarzenie.
W Polsce: przez wieki Hołd Pruski był powodem do dumy. Dowodem na potęgę Jagiellonów. Jednak z czasem pojawiły się głosy krytyczne - czy nie był to błąd? Czy nie wyhodowaliśmy sobie żmii na własnej piersi, pozwalając Prusom rosnąć w siłę, co później przyczyniło się do rozbiorów?
W Niemczech: przez długi czas ten epizod był... wypierany. Wstydzono się "poddaństwa" wobec Polski. Dopiero w epoce romantyzmu zaczęto na nowo odkrywać historię Zakonu, a dziś patrzy się na rok 1525 jako na moment narodzin nowoczesnej państwowości pruskiej.
Dlaczego to jest ważne dzisiaj?
Możecie zapytać: "Okej, ale co mnie obchodzi facet klęczący 500 lat temu?".
Cóż, Hołd Pruski to genialna lekcja dyplomacji i kompromisu. Pokazuje, że czasem warto schować dumę do kieszeni, by zyskać coś trwalszego. Zamiast krwawej łaźni, wybrano "uczciwy pokój", który zapewnił stabilizację w regionie na długie lata.
Jeśli ten temat Was zaintrygował, warto wiedzieć, że w Kulturzentrum Ostpreußen w Ellingen (Bawaria) trwa właśnie fascynująca wystawa: "Ein Akt der Unterwerfung? 500 Jahre Herzogtum Preußen" (Akt poddania? 500 lat Prus Książęcych). Można tam zobaczyć m.in. oryginał Traktatu Krakowskiego czy osobiste pamiątki po Albrechcie i jego żonie Dorocie.
Historia rzadko jest prosta. To, co na obrazie Matejki wygląda jak ostateczny triumf Polski, było jednocześnie momentem, w którym Prusy wzięły głęboki oddech przed skokiem w nowoczesność.
Czy Albrecht był zdrajcą zakonu, czy wizjonerem? Czy Zygmunt Stary był wielkim zwycięzcą, czy nieświadomym architektem przyszłych problemów Rzeczypospolitej?
To pytania, na które nie ma jednej odpowiedzi. I właśnie to sprawia, że historia jest tak fascynująca. A Wy, jak oceniacie ten ruch? Genialna strategia czy bolesna konieczność? Dajcie znać w komentarzach!

0 Komentarze