Arno Surminski i losy Prus Wschodnich, nowe opowieści o zapomnianym świecie

Z góry na drewnianym biurku leży książka Arno Surmińskiego "Uns geht die Sonne nicht unter", a obok niej drewniana figurka żurawia, ręcznie malowany ceramiczny kubek i mała ceramiczna laleczka w tradycyjnym stroju.

Jedenastoletni cłopiec jednej nocy zostaje wyrwany z ciepłego łóżka i wrzucony w piekło historii. Jego rodzice znikają w mrokach wojny, rodzinny dom pozostaje tylko we wspomnieniach, a cały znany świat rozpada się jak domek z kart. Czy można z takiej traumy zbudować most porozumienia? Czy da się z bólu wypędzenia stworzyć literaturę, która łączy, a nie dzieli?

Arno Surminski udowodnił, że tak. W wieku 91 lat ten niemiecki pisarz, który jako dziecko stracił wszystko w Prusach Wschodnich, znów sięga po pióro. Jego najnowsza książka "Uns geht die Sonne nicht unter" to 25 opowiadań, które są jak okna otwarte na zagubiony świat, świat, który oficjalnie przestał istnieć, ale w sercach ludzi trwa nadal.

To bardzo intymna i uniwersalna opowieść o tym, jak zwykli ludzie przetrwali niezwykłe czasy. I dlaczego ich historie, mimo upływu dekad, wciąż mają nam coś ważnego do powiedzenia.

Kim jest człowiek, który potrafi pisać o utracie bez goryczy, o wypędzeniu bez nienawiści?

Dla tych, którzy po raz pierwszy słyszą to nazwisko, Arno Surminski to niemiecki autor urodzony w 1934 roku w Prusach Wschodnich, czyli na terenach dzisiejszej Polski (dokładnie w miejscowości Jäglack, obecnie Jegławki). Jako dziecko przeszedł przez piekło II wojny światowej, utracił rodziców, został wypędzony z rodzinnych stron i wychowywał się w nowej rzeczywistości jako uchodźca.

Od lat 70. XX wieku Surminski opisuje ten utracony świat, nie tyle z politycznej perspektywy, co przez pryzmat osobistych wspomnień i emocji. Jego książki pojawiają się na listach bestsellerów, bo ludzie odnajdują w nich szczerość, refleksję i próbę zrozumienia tragicznej przeszłości, bez oskarżeń, ale i bez upiększania.

Nowa książka: "Uns geht die Sonne nicht unter"

W 2025 roku Surminski wydał nową książkę, zbiór 25 opowiadań, które łączy wspólny motyw: losy zwykłych ludzi w niezwykłych, często brutalnych czasach. Znajdziemy tu historie z czasów wojny, powojennego chaosu, a także te dziejące się we współczesnych Niemczech. To książka, która zabiera nas w podróż, przez miejsca, czasy i emocje.

O czym opowiadają te historie?

  • "Uns geht die Sonne nicht unter", tytułowe opowiadanie to historia maszynisty, który trafia na pociąg pełen członków Hitlerjugend śpiewających nazistowskie pieśni. Kilkanaście dni później jego życie wisi na włosku, jest uratowany przez zupełny przypadek podczas spotkania z radzieckimi żołnierzami.
  • "Vater - Mutter - Kind" (Ojciec - Matka - Dziecko), zaledwie kilka stron, a tak wiele emocji. To opowieść o dziecku, któremu w jednej chwili los odbiera rodzinę. Dla samego autora to prawdopodobnie najbardziej osobisty tekst w zbiorze.
  • "Reise durch ein besonderes Land", podróż przez Szlezwik-Holsztyn, dokąd autor trafił jako uchodźca po wojnie. Opowieść pełna wdzięczności i ciepła dla nowej ojczyzny.
  • "Schmutziges Geld", zaskakująca historia o młodej miłośniczce teatru i jej ojcu, w opowiadaniu autor używa motywów brechtowskich, aby ukazać napięcie między ideałami antysystemowej walki a realiami ekonomicznymi, które kształtują dostęp do kultury

Choć historie są krótkie, każda zostaje w pamięci. Bo Surminski pisze o ważnych tematach, zrozumieniu, utracie, nadziei, w sposób lekki, ale przejmujący.

Dlaczego te opowieści nadal są ważne?

W świecie, gdzie każde kliknięcie przynosi bombardujące nas informacje, łatwo zapomnieć, że historia dotyczy ludzi, takich jak my. Surminski przypomina, że za terminami takimi jak "wypędzenia", "uchodźcy", czy "repatriacja" kryją się dramaty setek tysięcy rodzin. Dzisiaj, gdy znów słyszymy o przesiedleniach, granicach i wojnach, jego teksty nabierają szczególnej aktualności.

Co wyróżnia Surminskiego?

To, co uderza w twórczości Arno Surminskiego, to jego podejście do przeszłości, pełne empatii, ale pozbawione gniewu. Niejeden pisarz w jego sytuacji mógłby pisać z poczuciem krzywdy. On woli jednak opowiadać o tym, co łączy ludzi, nie dzieli. Jego historie są jak mosty pomiędzy narodami, pokoleniami i doświadczeniami.

Co ciekawe, jego twórczość doceniły nie tylko Niemcy. W 2019 roku Surminski otrzymał tytuł honorowego obywatela powiatu Kętrzyńskiego (dawnego Rastenburga!), czyli miejsca, gdzie się urodził. To piękny gest pojednania i znak, że literatura może zbliżać, nawet po dekadach trudnej historii.

Między faktem a fikcją, prawda o wypędzeniach

Choć Surminski porusza się w świecie literatury, wiele z jego historii ma oparcie w faktach. Przypomnijmy: po II wojnie światowej z terenów dzisiejszej Polski, Czech i innych państw wypędzono około 12-14 milionów Niemców. Prusy Wschodnie, gdzie urodził się autor, przestały istnieć. Całe społeczności zniknęły z mapy.

Surminski jako dziecko przeżył wypędzenie, a jego rodzice zostali zesłani na wschód przez Armię Czerwoną, już nigdy się nie odnaleźli. On sam spędził kilka lat w obozach przejściowych i trafił do Niemiec Zachodnich dopiero w wieku 13 lat.

Dziś, patrząc na jego życie i karierę, trudno nie poczuć szacunku. Z chłopca ocalonego cudem z wojennego piekła stał się rozpoznawalnym pisarzem, który wnosi wiele do zrozumienia niemieckiej i europejskiej historii.

A może by tak sięgnąć po tę książkę?

Jeśli lubicie historie, które zmuszają do refleksji, ale nie przytłaczają, które są osadzone w prawdziwych wydarzeniach, ale jednocześnie opowiedziane lekko i obrazowo, "Uns geht die Sonne nicht unter" jest dla Was. To nie tylko zbiór historii z przeszłości. To zwierciadło, przez które możemy spojrzeć na współczesność, na siebie i nasze społeczeństwo.

Arno Surminski to człowiek, który nie zapomniał o korzeniach, ale który nie dał się unieść nienawiści. Jego literatura to znakomity przykład tego, jak opowiadać o trudnościach nie tracąc człowieczeństwa. Ta nowa książka to nie tylko hołd dla przeszłości, ale także przesłanie dla naszych czasów, że nawet w najciemniejszych chwilach słońce jeszcze nie zaszło.

Znasz może jakieś podobne historie z własnej rodziny? A może któryś z bohaterów opowiadań przypomina Ci Twoich bliskich? Napisz w komentarzu, podziel się opowieścią!

Prześlij komentarz

0 Komentarze