Setka białych kajków sunących synchronicznie po tafli jeziora, otoczonego lasami i błękitnym niebem. Wiosła uderzają w wodę w idealnym rytmie, a w powietrzu unosi się radosne pokrzykiwanie uczestników. To nie scena z hollywoodziego filmu, to autentyczny obraz z lata 1928 roku, kiedy Mazury na kilka dni zamieniły się w pulsujące serce europejskiego kajakarstwa.
Brzmi jak opowieść z innej epoki? To dlatego, że rzeczywiście nią jest. Prawie sto lat temu, gdy świat dopiero otrząsał się po Wielkiej Wojnie, a turystyka wodna robiła pierwsze, niepewne kroki, Prusy Wschodnie stały się sceną niezwykłego spektaklu. Niemiecki Dzień Kajakarstwa 1928 to wydarzenie, o którym dziś mało kto pamięta, a które zgromadziło setki pasjonatów z całych Niemiec w jednym z najpiękniejszych zakątków ówczesnej Europy.
Dlaczego akurat tutaj? Dlaczego właśnie wtedy? I co sprawiło, że to pozornie lokalne wydarzenie stało się legendą, która przetrwała dekady? Odpowiedzi na te pytania kryją się w niezwykłej historii, która łączy w sobie pionierskiego ducha międzywojnia, niepowtarzalne piękno mazurskiego krajobrazu i pasję ludzi, którzy uwierzyli, że kajak może być czymś więcej niż tylko środkiem transportu.
Dziś, gdy turystyka wodna przeżywa swój renesans, a Mazury ponownie przyciągają tysiące miłośników aktywnego wypoczynku, warto przypomnieć sobie tę zapomnianą kartę historii. Bo choć minęło niemal sto lat, duch tamtego lata 1928 roku wciąż unosi się nad mazurskimi wodami, przypominając o czasach, gdy odkrywanie natury było prawdziwą przygodą, a kajak przepustką do nieznanego świata.
Skąd się wzięło kajakarstwo w Niemczech?
Na początku XX wieku kajaki były w Niemczech nowinką. Sport ten dopiero raczkował i ustępował miejsca bardziej popularnym aktywnościom, jak wioślarstwo, szermierka czy gimnastyka. Ale coś się zmieniało...
Dzięki hamburskim kupcom, którzy przywieźli pierwsze kajaki z Ameryki Północnej, Niemcy poznali te lekkie i zwrotne łodzie. Kajakarstwo nie wymagało drogiego sprzętu ani dostępu do zamkniętych klubów było dla każdego. W 1913 roku powstał Deutscher Kanu-Verband (czyli Niemiecki Związek Kajakowy). Już po kilkunastu latach, do 1928 roku, zrzeszał ponad 20 000 członków! To pokazuje, jak szybko i mocno ten sport zdobył serca ludzi.
Dlaczego Prusy Wschodnie?
Jeśli miałbyś wybrać jedno miejsce w Niemczech na zjazd miłośników kajaków jakie by to było? Organizatorzy Kanutagu nie mieli wątpliwości. Prusy Wschodnie, a ściślej mówiąc dzisiejsze Mazury, oferowały wszystko:
- Sieć połączonych jezior i rzek jakby stworzone do kilkudniowego spływu
- Natura w czystej postaci lasy, bagna i przejrzysta woda
- Ciekawa infrastruktura zwłaszcza Kanał Oberlandzki z unikatowymi pochylniami
Jak ujął to wówczas Franz Patzig, lokalny organizator i pasjonat: "To raj dla kajakarzy! Żadne inne niemieckie landy nie oferują tak różnorodnych szlaków wodnych."
Wielkie płynięcie: jak wyglądał Niemiecki Dzień Kajakarstwa?
W szczycie lata 1928 roku ponad 150 kajaków ruszyło w podróż do Prus Wschodnich. Było kilka tras do wyboru, każda z nich miała coś wyjątkowego:
- Szlak północny z Berlina przez Malbork i Elbląg, z przystankiem na zwiedzanie zamku krzyżackiego
- Szlak morski ze Świnoujścia statkiem przez Gdańsk do Elbląga na pokładzie "Hansestadt Danzig"
Punktem kulminacyjnym był obóz w Zatoce Pilawskiej, nad Jeziorem Drwęckim. Tam uczestnicy zakładali namioty, brali udział w regatach i nawiązywali przyjaźnie. Jeden z nich wspominał później:
"Osterodzcy koledzy zorganizowali wszystko perfekcyjnie gazety, owoce, mleko i żywność dowożono prosto do namiotów. To była oaza spokoju wśród dzikiej przyrody!"
Nie tylko sport. Było też ognisko i… sauna!
Choć kajakarze przyjechali przede wszystkim pływać, nie zabrakło też innych atrakcji. W końcu chodziło o dobrą zabawę! W programie znalazły się:
- Regaty kajakowe z udziałem lokalnych władz i dziennikarzy
- Wycieczka na Jezioro Sieling dziś znane jako mekka żeglarstwa
- Wieczorne ogniska z muzyką, śpiewem i wspólnym śmiechem
- Wyjazd do Olsztynka aby złożyć wieniec na cmentarzu wojennym w Wałdowie
A czy słyszałeś kiedyś o rynsztokowej saunie”? To nie żart! Uczestnicy wynaleźli własny sposób na relaks: podgrzewali kamienie w ognisku, wrzucali je do beczek z wodą i wytwarzali parę jak w prawdziwej łaźni. Może nie luksusowo, ale za to z charakterem!
Dziedzictwo, które przetrwało do dziś
Wydarzenie z 1928 roku nie było tylko jednorazowym zlotem. Jego efektem było powstanie:
- "Ostlageru" pierwszego stałego ośrodka kajakarskiego DKV w Ostródzie, gdzie budowano domki rodzinne
- Popularności nowych szlaków jak Szlak Krutyni, dziś jeden z najpiękniejszych w Polsce
- Promocji Mazur dzięki relacjom w prasie kajakarze zaczęli masowo odwiedzać region
Jak napisał jeden z uczestników: „Wszędzie spotkaliśmy niezwykłą gościnność. Gdy odjeżdżaliśmy, mieszkańcy Wałdowa śpiewali „Muß i denn” tej piosenki nie zapomnę do końca życia.”
Oczywiście! Historia Niemieckiego Dnia Kajakarstwa 1928 to przypomnienie, że kajakarstwo to nie tylko sport to styl życia, bliskość z naturą i ludźmi. Szlaki, które wtedy odkrywano, są dziś dostępne dla każdego. I nadal zachwycają!
Dla tych, którzy chcą przeżyć własną przygodę, polecam:
- Elbląg - Ostróda słynny Kanał Elbląski z systemem pochylni, jak z innej epoki
- Rzeka Krutynia spokojna, malownicza trasa przez lasy i jeziora
- Jezioro Niegocin centrum Wielkich Jezior Mazurskich, idealne do żeglugi i biwakowania
Franz Patzig miał rację, mówiąc: "Mazury to nie tylko woda to stan ducha." I każdy, kto choć raz przemierzy tę krainę kajakiem, zrozumie, co miał na myśli.
Historia, którą warto znać
Niemiecki Dzień Kajakarstwa w Prusach Wschodnich w 1928 roku był czymś znacznie większym niż tylko spływem wodnym. Stał się symbolem wspólnoty, organizacji i miłości do przyrody. Pokazał, jak pasja może przerodzić się w coś trwałego w tętniącą życiem tradycję, która inspiruje do dziś.
Więc jeśli następnym razem będziesz płynąć Krutynią albo mijać pochylnie Kanału Elbląskiego, pamiętaj tą samą trasą, niemal sto lat temu, sunęły setki kajakarzy, odkrywających piękno Mazur. A ich duch nadal tam jest. Wystarczy tylko wiosłować.
Źródła: Archiwalne relacje z Deutscher Kanutag 1928, materiały Niemieckiego Związku Kajakowego, publikacje regionalne.
0 Komentarze