![]() |
Gdy myślimy o II wojnie światowej, często przychodzą nam na myśl bitwy, polityczne decyzje i wielcy przywódcy. Ale za tym wszystkim kryją się losy zwykłych ludzi, takich jak Gerda Friz, która jako młoda dziewczyna musiała uciekać z rodzinnych Prus Wschodnich. Jej opowieść to przykład tysięcy dramatów, które rozegrały się na tle gigantycznych przemian historycznych. I choć minęło już wiele lat, ta historia wciąż porusza i skłania do refleksji, również nad losem współczesnych uchodźców.
Dramatyczna ucieczka z Prus Wschodnich w 1945 roku
W styczniu 1945 roku Armia Czerwona nieubłaganie posuwała się na zachód. Prusy Wschodnie, należące wówczas do Niemiec, stały się jednym z głównych kierunków ofensywy. Ludność cywilna, w tym rodzina piętnastoletniej wówczas Gerdy Friz, została zmuszona do podjęcia dramatycznej decyzji, ucieczki z domu.
Wyobraź sobie mroźną zimę, mróz sięga –20 stopni, a należysz do setek tysięcy osób próbujących wydostać się z oblężonego regionu. Gerda wraz z matką i rodzeństwem wyruszyła w drogę przez skute lodem wody Zalewu Wiślanego. Wóz zaprzężony w konie ciągnął się powoli przez niepewny, skrzypiący lód. Wystarczyło jedno pęknięcie, by skończyć w lodowatej otchłani. Czy się bali? Oczywiście. Czy mieli wybór? Nie bardzo.
Flucht über die Ostsee – ucieczka przez lodową pustynię
Ta desperacka ucieczka miała nawet swoją własną nazwę: Flucht über die Ostsee (ucieczka przez Morze Bałtyckie i Zalew Wiślany). Tysiące osób próbowało przedostać się w bezpieczniejsze rejony, często przez cienką warstwę lodu. Wiele z nich nie przeżyło, pod ciężarem ludzi, wozów i koni tafla kruszyła się, a wody Bałtyku pochłaniały całe rodziny.
Niewyobrażalne? Dla Gerdy to była rzeczywistość. Nie było ciepłych ubrań ani ciepłej zupy na końcu podróży. Było tylko przerażenie, głód i nadzieja, że kolejny krok nie będzie ostatnim.
Nowe życie wśród ruin: Mecklenburg i próba odnalezienia normalności
Po wielu dniach podróży i wielokrotnie narażeniu życia, Gerda i jej bliscy dotarli do Mecklenburgii, regionu dawnej NRD. Tam jednak nie czekała na nich kraina mlekiem i miodem płynąca.
Uchodźcy z Prus Wschodnich, często traktowani nieufnie lub wręcz wrogo przez lokalną ludność, musieli zaczynać od zera. Małe miasteczka i wsie były przepełnione, jedzenia brakowało, pracy również. A trauma? Ona nie cichła, pogłębiało ją uczucie obcości i tęsknoty za tym, co zostało utracone na zawsze.
Ale jak mówią: "życie toczy się dalej". Gerda dorastała, uczyła się zawodu, założyła rodzinę i z czasem odnalazła spokój. Jednak wspomnienia z ucieczki z Prus Wschodnich w 1945 roku pozostały z nią na zawsze.
Z perspektywy czasu – co mówi Gerda dziś?
Dziś Gerda Friz to starsza kobieta, która spogląda w przeszłość z mieszaniną smutku, wdzięczności i rozterki. Gdy widzi w telewizji obrazy z współczesnych kryzysów uchodźczych, Syrii, Ukrainy czy Afryki Północnej, nie może oprzeć się refleksji:
To, co oni przeżywają, przypomina to, co my przeżyliśmy wtedy. Nocne marsze, głód, zimno, strach przed śmiercią. Nikt tego nie wybiera. To wybór między życiem a śmiercią.
Słowa Gerdy warto zapamiętać, zwłaszcza dziś, gdy temat migracji budzi tyle emocji i kontrowersji. Czasem łatwo zapomnieć, że za każdą statystyką, liczbą i nagłówkiem kryją się ludzie, tak samo bezradni i zdeterminowani do przeżycia, jak ona w 1945 roku.
Uciekinierzy kiedyś i dziś – więcej podobieństw niż różnic
Można by zapytać: czy historia naprawdę się powtarza? W wielu przypadkach tak. Kiedy zobaczymy ludzi ryzykujących życie, by przedostać się przez Morze Śródziemne, na moment przypomnijmy sobie Gerdę i tysiące innych Niemców, którzy przed laty przeszli swoją własną drogę przez lód i ogień.
Wtedy, podobnie jak dziś, ludzie tracili wszystko, domy, bliskich, poczucie bezpieczeństwa. Wtedy też pojawiały się głosy, by ich odrzucać, piętnować, uznać za obcych. A przecież uchodźca to często po prostu człowiek, który chce tylko przetrwać.
Co możemy z tej historii wynieść?
- Empatię: historia Gerdy Friz przypomina nam, że uchodźcą może być każdy, bez względu na pochodzenie czy religię.
- Refleksję: warto spojrzeć na historię nie tylko przez pryzmat polityki, ale również człowieczeństwa.
- Zrozumienie: migracje towarzyszą ludzkości od zawsze. Czasem są wynikiem wojen, a czasem głodu, zmian klimatycznych czy represji. Ale intencja jest zawsze ta sama, znaleźć bezpieczne miejsce dla siebie i swojej rodziny.
Pamięć, która buduje mosty
Ucieczka Gerdy Friz z Prus Wschodnich w 1945 roku to tylko jedna z tysięcy podobnych historii. Ale dzięki niej możemy lepiej zrozumieć, czym jest bycie uchodźcą. Ta opowieść to nie tylko świadectwo przeszłości, ale i echo współczesności.
W świecie, w którym łatwo jest nas podzielić, nie zapominajmy o tym, co nas łączy: pragnienie bezpieczeństwa, miłości i godności. A historia Gerdy może być jednym z tych mostów, między przeszłością a teraźniejszością, między "nami" a "nimi".
Masz w rodzinie kogoś, kto przeszedł przez podobne doświadczenia? A może znasz współczesnych uchodźców i ich los? Podziel się w komentarzach, historie są mostami, które budujemy razem.
0 Komentarze