Historia ma to do siebie, że potrafi nas zaskoczyć tam, gdzie najmniej się tego spodziewamy nawet w cichym zakątku Mazur, wśród cienistych alei i zapomnianych pałaców. Dziś przybliżę Wam postać wyjątkowej kobiety Marion Dönhoff, jednej z ostatnich przedstawicielek rodu pruskiej arystokracji, i miejsce, które odegrało ważną rolę w jej historii Pałac w Drogoszach.
Kim była Marion Dönhoff?
Marion Dönhoff przeciwstawiła się wojennej zawierusze, sprzeciwiła się Hitlerowi i zachowała godność w czasach, gdy wielu o niej zapomniało. Urodziła się w 1909 roku w zamożnej rodzinie arystokratycznej, której korzenie sięgały dawnych Prus Wschodnich ziem dzisiejszej północno-wschodniej Polski.
Choć wychowana w otoczeniu elegancji, sztywnych obyczajów i starych portretów na ścianach pałacowych salonów, Marion coraz bardziej dystansowała się od konserwatywnego światopoglądu swojej klasy. Była inteligentna, wykształcona i co ważne miała odwagę myśleć niezależnie. Gdy nazistowski reżim przejmował kraj, ona nie tylko trzymała się na uboczu, ale czynnie wspierała ruch oporu.
Jak zaczęła się jej walka z totalitaryzmem?
Wiele osób z jej otoczenia uległo propagandzie, ale nie Marion. Współpracowała z Claus’em von Stauffenbergiem, tym samym, który 20 lipca 1944 roku próbował przeprowadzić zamach na Hitlera. Po nieudanym zamachu musiała uciekać, żyła w ukryciu, a później, po wojnie, wzięła udział w odbudowie niemieckiej tożsamości na nowych, demokratycznych fundamentach.
Pałac w Drogoszach perła pruskiej architektury
Choć Marion Dönhoff wychowywała się w szlacheckim majątku w Friedrichstein (obecnie Kamenka), los połączył ją również z Pałacem w Drogoszach. To jeden z największych pałaców na terenie dawnego państwa pruskiego. Otoczony kasztanową aleją, z monumentalną fasadą i ogromnym ogrodem, przypomina czasy, gdy arystokracja panowała nad tym kawałkiem świata.
Pałac został zbudowany w XVIII wieku przez rodzinę von Dönhoff i przez wiele lat był miejscem życia, pracy i odpoczynku dawnych elit. Był symbolem władzy, tradycji, a z czasem także upadku i przemiany.
Co się stało z pałacem po wojnie?
Wojna przetoczyła się przez Prusy Wschodnie jak walec. Wraz z nacierającą Armią Czerwoną wiele majątków uległo zniszczeniu lub zostało opuszczonych. Pałac w Drogoszach przetrwał, choć nie bez szwanku. Po wojnie jego wnętrza służyły różnym celom był m.in. sierocińcem, szkołą, a nawet magazynem. Dziś odzyskuje dawny blask, choć proces odbudowy jest żmudny i kosztowny.
Dla Marion Dönhoff los pałacu był osobistą raną. Nie traktowała go jak zwykłego budynku, raczej jak ślad przeszłości, której część odeszła bezpowrotnie. W jednym z wywiadów powiedziała, że „domy przestają być domami, kiedy nie ma w nich ludzi, których się kocha”.
Marion po wojnie głos sumienia Niemiec
Po II wojnie światowej Marion Dönhoff nie wróciła do Prus. Zdecydowała się zostać w Niemczech Zachodnich, gdzie była współtwórczynią liberalnego tygodnika Die Zeit. Przez lata redagowała teksty, pisała artykuły, a z czasem stała się jego redaktorką naczelną. Jej pióro było ostre, ale sprawiedliwe potrafiła głośno mówić o odpowiedzialności Niemców za wojnę, nie zrzucając winy na innych.
Była też jednym z pierwszych głosów nawołujących do pojednania z Polską. Podkreślała wagę pamięci i współpracy ponad granicami. Jej publikacje nie były pełne frazesów pisała z serca, a czytelnicy to czuli.
Dlaczego jej historia jest wciąż ważna?
Dziś, gdy świat znów doświadcza napięć politycznych i kulturowych podziałów, postać Marion Dönhoff wydaje się szczególnie aktualna. Pokazuje, że szlachectwo nie zawsze musi oznaczać uprzywilejowanie i konserwatyzm. Czasem to także obowiązek działania przeciwko niesprawiedliwości, nienawiści i obojętności.
I choć jej pałacowe dziedzictwo przeszło trudną drogę, to pamięć o tym, co reprezentowała, przetrwała. Jest w murach Drogoszy, w archiwach Die Zeit, ale przede wszystkim w naszych rozmowach o historii i odpowiedzialności.
Odwiedź Pałac w Drogoszach podróż w głąb przeszłości
Jeśli jesteś pasjonatem historii i planujesz podróż po Warmii i Mazurach, zajrzyj do Drogoszy. Pałac, choć częściowo w ruinie, zachwyca skalą i atmosferą. Spacerując po jego dziedzińcu, można niemal usłyszeć echo dawnych balów, stukot końskich kopyt i cichy szept książek czytanych przez Marion w młodości.
Dlaczego warto tam pojechać?
- To unikalna okazja, by poczuć klimat Prus Wschodnich.
- To miejsce związane z osobą, która walczyła o prawa człowieka i wolność.
- To szansa na refleksję nad skutkami wojny i wartościami, które warto pielęgnować.
Nie każdy pałac ma duszę. Ten ma duszę historii, dumy i przemijania.
Marion Dönhoff i Pałac w Drogoszach to opowieść o świecie, który odszedł, ale wciąż może nas czegoś nauczyć. O tym, że nawet z pozoru uprzywilejowana arystokratka może być głosem moralności i odwagi. O tym, że ruiny mogą kryć więcej wartości niż lśniące zamki. I wreszcie o tym, że historia nie musi być nudna ani odległa. Czasem jest bardziej aktualna, niż myślimy.
A Ty? Jakie miejsce z przeszłości odegrało rolę w Twoim życiu? Daj znać w komentarzu chętnie przeczytam Twoje historie!
0 Komentarze