Beatyfikacja 15 sióstr z Prus Wschodnich – niezwykła historia wiary i odwagi


Czasem historia nie potrzebuje spektakularnych scen bitewnych czy politycznych rewolucji, by nas poruszyć. Czasem wystarczy kilkanaście kobiet, które, w milczeniu i z modlitwą na ustach, powiedziały „nie” złu. Czy słyszeliście o 15 siostrach zakonnych, które w 1945 roku oddały życie za swoją wiarę? Jeśli nie, to warto poznać ich historię nie tylko dlatego, że to opowieść o męczeństwie, ale przede wszystkim o człowieczeństwie i odwadze.

Moment kulminacyjny: beatyfikacja w Braniewie

31 maja 2025 roku w Braniewie odbędzie się wyjątkowe wydarzenie: beatyfikacja 15 zakonnic z Prus Wschodnich. Te kobiety, należące do Kongregacji Sióstr św. Katarzyny (tzw. Katharinenschwestern), zostały uznane za męczennice przez Watykan. Uroczystość poprowadzi kardynał Marcello Semeraro, prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych i już dziś wiadomo, że miasto przygotowuje się na przyjazd tysięcy pielgrzymów i gości z Polski i Niemiec.

Wojna wchodzi do klasztoru

Przenieśmy się teraz w czasie do stycznia 1945 roku. Front wschodni zbliża się do końca, ale dla mieszkańców Prus Wschodnich to początek nowego koszmaru. Armia Czerwona wkracza na te tereny, a w wielu miejscowościach zaczyna się chaos. W tej zawierusze pozostają siostry ze zgromadzenia św. Katarzyny. Wielu mogłoby zapytać: dlaczego nie uciekły?

Przełożona, siostra Christophora Klomfass, odpowiedziała na to pytanie tak: „Nie zostawimy naszych podopiecznych. Zostajemy”. One nie trzymały broni. Miały różańce, habity i ogromną siłę wewnętrzną. I zapłaciły za tę decyzję najwyższą cenę.

Ofiara z życia

Niektóre z nich zostały zastrzelone, inne zgwałcone i torturowane przez sowieckich żołnierzy. Siostra Maria Gunhild, miała 26 lat, gdy została postrzelona trzy razy. Jej ostatnie słowa brzmiały: „Przebaczam im”.

Inna, Maria Leonis Müller, pochodziła z Gdańska i pracowała w szpitalu. Zginęła po brutalnym uprowadzeniu i wielokrotnym gwałcie. Maria Tiburtia Mischke zmarła na zesłaniu na Syberii, opatrując rany towarzyszek, nie zdejmując przy tym nawet podartego habitu.

Jak uznaje się męczeństwo?

Można zapytać: dlaczego Watykan czekał tak długo z ich beatyfikacją?

Proces beatyfikacyjny to nie formalność. Watykan musiał udowodnić, że ich śmierć była wynikiem nienawiści do wiary - tzw. odium fidei. Kluczowe okazały się relacje świadków i odnalezione w latach 90. dokumenty, w tym pamiętnik zakonnic ukryty w drewnianej skrzyni. Opisywał nie tylko akty przemocy, ale i modlitwy za oprawców.

Na podstawie zgromadzonego materiału, w 2024 roku Stolica Apostolska ogłosiła, że spełniono wymagania do beatyfikacji.

Miejsce pamięci – Braniewo

Braniewo, niewielkie miasto przy granicy z Obwodem Kaliningradzkim, nie zostało wybrane przypadkowo. To tutaj Regina Protmann, założycielka zgromadzenia św. Katarzyny, rozpoczęła swoją działalność już w XVI wieku.

W maju 2025 roku w miasteczku odbędą się msze, nabożeństwa, koncerty, a także wystawy poświęcone zakonnicom. Organizatorzy spodziewają się aż 10 tysięcy uczestników. Wszyscy ci ludzie przyjadą, by oddać hołd tym, które, choć mogły uciec, wybrały miłość i wierność ponad strach.

Co ich historia mówi nam dzisiaj?

W świecie, w którym często liczy się szybkość, sukces i głośny przekaz, one były ciche, skromne i wytrwałe. Ich postawa to dla wielu źródło inspiracji także dziś.

Czego możemy się od nich nauczyć?

  • Odwaga ma wiele twarzy. Nie trzeba być żołnierzem, by pokazać odwagę. Czasem wystarczy nie opuścić potrzebujących.
  • Przebaczenie ma ogromną siłę. Siostra Maria Gunhild nie umierała z nienawiścią. Przeciwnie. Jej ostatnie słowa były modlitwą, nie przekleństwem.
  • Poświęcenie może być ciche, ale potężne. W czasach wojny ich praca, pielęgnowanie rannych, opieka nad dziećmi, modlitwa była prawdziwym aktem heroizmu.

Czy ich pamięć przetrwa?

W domach zakonnych, takich jak ten w Münster, co roku odbywa się marsz upamiętniający siostry. W Olsztynie, w szpitalu, gdzie pracowały, zawieszono tablicę pamiątkową. W internecie młodzi ludzie tworzą grafiki z ich portretami i cytatami. Jeden z najczęściej udostępnianych brzmi: „Straciłam życie, ale nie godność”.

To jak latarnia w burzy. Ich światłość nie zgasła i nadal wskazuje drogę. Nawet po tylu latach.

Fakty, które mówią wiele

  • Jedna z nich, siostra Paschalis Jahn, została błogosławioną już w 2021 roku. Jej historia zapoczątkowała cały proces beatyfikacyjny.
  • Wśród materiałów było coś absolutnie wyjątkowego – list spisany krwią, kiedy zabrakło atramentu.
  • W Braniewie przetrwała ogromna kadź do prania bandaży – symbol codziennej troski o cierpiących.

Dlaczego to wydarzenie jest ważne właśnie teraz?

W czasach, gdy wiele mówi się o odwadze w mediach społecznościowych, ich historia to coś zupełnie innego. Nie celebrycki przekaz, ale cisza pełna mocy.

Gdy świat przestaje słuchać szeptów, warto wrócić do tych, którzy szeptali mocniej niż niejeden krzyk. Siostry z Prus Wschodnich pokazują, że nawet w momencie największego zagrożenia można pozostać wiernym sobie, swojej wierze i człowieczeństwu.

Jak napisała jedna z internautek po ogłoszeniu beatyfikacji:

Chciałabym uwierzyć, że w ich miejscu zrobiłabym to samo
.

Historia, która dotyka serca

Beatytfikacja 15 sióstr zakonnych, które zginęły w 1945 roku z powodu swojej wiary to wzruszająca lekcja odwagi, godności i przebaczenia. 31 maja w Braniewie świat przypomni sobie nie tylko o tych konkretnych kobietach, ale też o tym, co naprawdę znaczy podjąć trudne decyzje w imię dobra.

Męczennicy nie szukają chwały. To chwała znajduje ich

– powiedział kardynał Semeraro. W 2025 roku mamy okazję usłyszeć to jeszcze raz. I mamy wybór, czy będziemy tylko słuchać, czy też zapamiętamy i zrobimy coś więcej.

Prześlij komentarz

0 Komentarze